Moje Bieszczady

Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 946 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Trzecia oficjalna płyta KSU...Chyba troszkę inna niż dwie pierwsze,czekam na wasze opinie,ja jak zwykle muszę ją porządnie wysłuchać,wychwycić solóweczki i inne smaczki

1.Moje Bieszczdy
2.Hej Panie Rock'n'roll
3.Esperal Blues
4.Wojna W Imię
5.Wojownik
6.Nad Trupem Jugosławi
7.Runeły Mury
8.Ostatnia Pieśń O Wolności
9.Wielki Bazar
10.4 Lipca W Warszawie
11.Wiosna Na Poligonie
12.Henrajczyk
13.Moje Bieszczdy II

Administrator

Najlepsza kompozycyjnie płyta KSU, bo łączy w sobie punkową werwę dwóch pierwszych z rockową melodyjnością następnych. A wszystko z wręcz hardrockowym rozmachem - te długie solówki, świetna sprawa. Co ciekawe, w kilku utworach sola są dziełem Wojtka Maciejewskiego z Sedesu. Szkoda tylko, że album brzmi tak sobie i nie ma żywej sekcji rytmicznej.

Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 946 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Jak to nie ma żywej sekcji rytmicznej?
Możesz to napisać tak by każdy zrozumiał?

Administrator

Bębny są z komputera.

Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 946 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Nikodem ty masz taki dobry słuch że potrafisz odróżnić żywe bębny od automatu perkusyjnego czy po prostu dowiedziałeś się od kogoś z zespołu lub gdzieś przeczytałeś że bębny nagrano z automatu?

Administrator

To słychać przecież. Smile

Nie specjalnie mi ta płytka podchodzi. Rzemiosło, a nie twórczość. Nowy kierunek KSU nastawiony po to, by sprzedać i zarobić i to chyba już po większych konfliktach personalnych.

ja tez nie slysze tego Nikos bo sie na tym nie znam:-).O plycie powiem tyle ze jest to najrzadziej przezemnie przesluchany krazek.Jest kilka numerow ktore lubie - napewno Biesy 1 i 2,Wojownik,Runely mury,Piesn o wolnosci,Wielki Bazar ale nie nalezy ten krazek do moich ulubionych i tych po ktory siegam czesto.Pozdrawiam

Administrator

Te bębenki brzmią tak plastikowo, poza tym pomyślcie czy żywy człowiek zagrałby w taki sposób siedząc za bębnami. Razz

Eh, dla mnie to właśnie na tej płycie zaczęło się prawdziwe KSU (no, może na Ustrzykach). Te riffy mają więcej wspólnego z ahrdroekiem niż z punkiem, ale to jest świetne. Aż roi się od rozwalających kompozycji, to już nie trzepanka jak na Pod prąd. Nie zgodzę się z Winem, że ta płyta to jakieś skomercjalizowanie KSU. Wtedy Jasiu jeszcze nie był zmanierowany popem, choć grał w pop-rockowym Mancu. Ale słychać tu wkład Siczki, jego styl, wyraźnie słychać. A brzmienie albumu wynika raczej z jakości studia a nie ze świadomego zamierzenia... szkoda, że nie nagrali tego np. w Izabelinie.

Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 946 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Nikodem a powiedzieć ci dlaczego sporo fanów tych wszystkich punkowych w tatmtych czasach zespołów najbardziej lubi pierwsze albumy takich kapel?

Otóż zespoły te po pierwsze tylko w ten sposób potrafiły grać (takie mieli umiejętności) po drugie grali to co im w sercu i w głowie siedziało...z każdą kolejną płytą zaczyna się kombinowanie jaką zrobić muzykę by się większej liczbie osób spodobało albo jak iść z duchem czasu to znaczy jest teraz moda na reggae czy wolne balladki to po cholerę nagrywać punkowy album z konkretną młócką.

Moje Bieszczady jest wymieszaniem tych żywiołowych i brudnych kawałków z tymi spokojniejszymi..poza tym po raz pierwszy na płycie ksu jest kilka tak zwanych zapychaczy na płycie tak by na płycie było trzynaście utworów a nie np pięć...

Administrator

Jakie zapychacze słyszysz na MB? Wg mnie płyta jest bardzo równa.

Dobrze, że KSU nie zatrzymało się na etapie Pod prąd, zwłaszcza że Siczce nie tylko punk rock gra w duszy, ba, punk NIE JEST jego główną inspiracją, co podkreśla rpzy każdej okazji. A Moje Bieszczady łąćzą w sobie punka i hardrocka w taki sposób, że szczena opada. Gdyby to jeszcze było lepiej nagrane... I tak ejst nieźle.

Genralnie najlepsze są pierwsze płyty, bo potem się zaczyna kombinowanie? Generalizujesz... Takie "Pod prąd" jest wg mnie jedną ze słabszych płyt KSU. A co powiesz np. o Judas Priest, którzy swoje najlepsze i najbardziej cenione dzieła wypuścili na świat jakieś 10-20 lat od fonograficznego debiutu?